O biografii R. Kapuścińskiego

28 02 2010

Wszyscy gadają o biografii Kapuścińskiego, którą napisał A. Domosławski. Książki jeszcze nie czytałem – podobnie jak większość tuzów polskiego dziennikarstwa, którym nie przeszkodziło to biografię skrytykować. Ja jednak nie jestem luminarzem dziennikarstwa, nie mam więc kwalifikacji, by oceniać książkę najpierw jej nie przeczytawszy. Na razie więc ocenię samą dyskusję, a precyzyjniej, reakcję tych, którzy są jej przeciwnikami.

Po pierwsze, mam wrażenie, że sprowadza się to do prostej prawidłowości – o kolegach nie wolno pisać źle (pomijając już fakt, że Domosławski chyba jednak źle o RK nie pisze). Razi więc ton niektórych komentarzy: gniewnie pokrzykującego w radiowej dyskusji Bratkowskiego (który, a jakże, książki nie czytał), aż żal słuchać, wypada kompromitująco; można by odnieść wrażenie, że czekał tylko na okazję, by sobie pokrzyczeć. Hmm, dziennikarze bardzo lubią krytykować korporacyjną solidarność prawników – jak szło to powiedzenie o słomce i belce w oku?

Druga rzecz – cała ta gadanina oponentów Domosławskiego bazuje na założeniu, że jeśli ktoś był wielkim pisarzem (a Kapuściński był wielkim pisarzem, większym, niż całe Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich razem wzięte), to musi być wielki na wszystkich płaszczyznach. Taki, cholera superman. Idealny mąż. Niezłomny opozycjonista. Reporter opisujący rzeczywistość z precyzją podręcznika. I w ogóle, kurcze, taki naj. Posągowy. Wielki. Ideał.

Mam to za przejaw jakiejś, bo ja wiem, megalomanii i zaburzenia oglądu rzeczywistości. Wiem, że za moment przeczytacie truizm, ale warto sobie przypomnieć, że fakt, iż dobrze pisze znaczy tylko tyle że ktoś dobrze pisze. Tylko tyle i aż tyle. Talent pisarski nie przekłada się na inne przymioty ducha i nie musi się przekładać. Owszem, jak miałem siedemnaście lat, to chciałem być taki, jak Tolkien czy Sapkowski (o Boże!) – wynikało to z prostej prawidłowości – idealizowałem na wszystkich płaszczyznach kogoś, kto wydawał się ideałem, gdy szło o literaturę. Ale z tego się wyrasta. To, cholera, niedojrzałe. A Kapuściński pisał dla czytelników dorosłych, których ogląd rzeczywistości nie jest zaburzony dziecinnymi marzeniami.

Można więc Kapuścińskiego bardzo cenić (mój przypadek) za to co napisał  a jednocześnie mogą nie budzić entuzjazmu jego lewicowe fascynacje, romanse i flirty z bezpieką. Ale przedstawienie RK jako człowieka czasami słabego i błądzącego przydaje jeszcze jego książkom wagi. Bo, mimo wad, potrafił stworzyć coś takiego jak Heban! Szacunek. Dlatego ta biografia może wręcz zbudować, nie obalić mit Kapuścińskiego – dziwię się tym, którzy tego nie rozumieją .

Tymczasem nerwowa reakcja krytyków Domosławskiego świadczy o tym, że nie wierzą  w siłę twórczości RK i myślą, że informacja o tym, że miał romans, wpłynie na ocenę Kapuścińskiego. Powiem tak prosto jak tylko się da: IMO nie wpłynie, bo nie cenimy Kapuścińskiego za to, że był znakomitym mężem, ale za to, że był znakomitym pisarzem.

Dziwi mnie też brak zdolności jakiejkolwiek trzeźwej kalkulacji po stronie oponentów biografii. Nie trzeba być Einsteinem, by wiedzieć, że jeśli się zrobi taką wojnę, jaką rozpętali oni, to będzie to reklama z rodzaju tych najlepszych. Kiedy wczoraj kupowałem książkę w poznańskim Empiku, był to ostatni egzemplarz (ja bym to kupił i tak, wie to każdy, kto czytał mój Trzeci świat, ale śmiem wątpić, czy Domosławski zyskałby taką popularność, gdyby nie ta medialna wrzawa i reakcje, zgoła historyczne).

Ok., gdyby Domosławski dla zysku epatował wyłącznie sensacją, gdyby napisał książkę poświęconą wyłącznie słabościom i błędom RK, wówczas byłoby to nieuczciwe i płaskie. Tylko, że chyba jest inaczej – jak dotąd przeczytałem tylko fragmenty, ale wydaje się, na pierwszy rzut oka, że Domosławski pisze książkę o życiu RK. Całym życiu. Obraz – na tyle ile to możliwe – kompletny. Nie jest to więc strategia Dody, obliczona wyłącznie na rozgłos po ściągnięciu majtek, ale rzetelne dopełnienie obrazu człowieka.

Bo RK był człowiekiem. Ze wszystkimi tego, jak widać, konsekwencjami.

Rozumiem jeszcze wdowę po RK, panią Alicję – taka reakcja jest usprawiedliwiona chęcią ochrony intymności ich życia. Ale inni? Dziennikarze? Ci, którzy mają nas, jakoby rzetelnie, informować? Przypomnijcie sobie ich reakcję na informacje prawdziwe! (bo nikt przecież nie zarzuca Domosławskiemu nierzetelności), gdy będziecie czytali ich komentarze, opinie czy felietony. Przypomnijcie sobie te rozpaczliwe usiłowania, by prawdę zamieść pod dywan.

Zaufacie im?


Działania

Information

6 Komentarzy

2 03 2010
JM

Mnie tam RK szczególnie nie wzrusza, bo znam pisarzy którzy potrafili byc wielcy w tym samym czasie i zachować sie godnie. Zabawne jest dla mnie to, że cześć tego antylustracyjnego(Nie wolno grzebać w życiorysach) towarzystwa chwalacego książkę AD – stwierdza – powinno sie pisać tak, ale do końca to nie wiadomo itd. Gdyby Nadredaktor dał im znak co maja myslec, to wszyscy by tak mysleli. Choć Oni pluli na autorów ksiązki o Wałęsie.

Tutaj cytuje tekst o RK, z którego wynika ze miał duze skłonościi do bajkopisarstwa, a nie prawdziwego reportażu.

Recenzent zarzuca książce Kapuścińskiego tropikalny barok

Książka Ryszarda Kapuścińskiego „Heban” (angielski tytuł: „Shadow of The Sun”, Cień słońca), wydana ostatnio w W. Brytanii przez Penguin Press, została ostro skrytykowana we wpływowym tygodniku „Times Literary Supplement”.

Autor recenzji John Ryle jest redaktorem działu antropologii i ekologii tygodnika oraz współreżyserem filmu dokumentalnego o sudańskim plemieniu Nuer, które odwiedził również Kapuściński.

„Książki Kapuścińskiego nie są pozbawione błyskotliwego powabu, ale nie są przewodnikiem po rzeczywistym świecie” – napisał Ryle.

Recenzent rozprawia się nie tylko z „Hebanem”, ale przy okazji z „Cesarzem”, jedną z najgłośniejszych książek Kapuścińskiego, na temat upadku władcy Etiopii Hajle Syllasje I, wydaną w Polsce w 1978 roku i uznaną za klasykę reportażu politycznego.

Zastrzeżenia recenzenta dotyczą warsztatu pisarza, faktów i uogólnień.

„Na pisarstwo Kapuścińskiego życzliwym okiem patrzą ci czytelnicy, dla których Afryka jest odległą i abstrakcyjną perspektywą. Pisarz czyni odległe obszary kontynentu równocześnie bardziej przejmującymi grozą i dostępnymi. Jego książki są postrzegane w mniej korzystnym świetle przez wielu czytelników wywodzących się z Afryki i afrykanistów: zarówno naukowców, jak i reporterów, którzy wątpią w ścisłość jego zapisu” – napisał recenzent.

Według Ryleâ��a tubylcy, którzy mówią językiem amharskim, uważają, że tytuły, którymi rozmówcy Kapuścińskiego posługiwali się w odniesieniu do Hajle Syllasje, takie jak „Jego Czcigodny Majestat”, „Nasz Wszechpotężny Władca” czy „Najbardziej Cnotliwa Wysokość”, nie mają odniesienia do żadnych wyrażeń w ich języku. Nie ma ich także w dworskim protokole.

Recenzent dziwi się, że Kapuściński, odwiedzając Etiopię w latach 90., już po obaleniu reżimu Mengistu Hajle Mariama, który odsunął od władzy Hajle Syllasje I, i opisując swoje wrażenia w jednym z rozdziałów „Hebanu”, nie nawiązuje do kwestii, które poruszył w „Cesarzu”.

Zdaniem Ryle’a niepotrzebnie też chroni nazwiska osób, które były jego informatorami, mimo że po upływie tak wielu lat i zmianach politycznych nic już im nie może grozić. Ponieważ nie powołuje się na żadne sprawdzalne źródła, jego książka nie ma rangi dokumentu.

Ryle oskarża autora „Hebanu” o liczne błędy w faktach. Jego zdaniem Kapuściński myli się w swojej charakterystyce wierzeń plemion Nuer i Dinka z południowego Sudanu. Kraj ten nazywa brytyjską kolonią, mimo że było to kondominium brytyjsko-egipskie. Pisze, że pierwsza wojna domowa w Sudanie trwała 10 lat, kiedy w rzeczywistości było to 17 lat.

„Nad Nilem w Sudanie nie ma gigantycznych plantacji kauczuku, jak twierdzi Kapuściński. Plemię Bari nie pochodzi z Ugandy, jak pisze Kapuściński, lecz z Sudanu. Lud o nazwie Lugabra nie istnieje, itd.” – wylicza Ryle.

„Barokowa tonacja prozy Kapuścińskiego potwierdza, że autor przechodzi od faktów do symboli (…). Mimo żarliwie antykolonialnej postawy jego pisarstwo na temat Afryki jest odmianą literackiego kolonializmu, orientalizmu na pokaz, bardzo selektywnego posługiwania się formą (…), która przedstawia mieszkańców kontynentu w fałszywym świetle, nawet jeśli stawia sobie za cel przemawianie w ich interesie” – uważa recenzent.

„Kapuściński ucieka w sferę mitu, w której reporter jest zwolniony z ograniczeń stwarzanych przez fakty i daty, nie ma nudnego obowiązku ich sprawdzania po kilka razy, jest wolny od tyranii dokumentów i zapisków. W tej sferze fakty przestają być świętością (…). Zamiast faktografii występują niekończące się mutacje, a zamiast reportażu – relatywizm. Z tego miejsca, usytuowanego gdzieś głęboko w wyimaginowanej Afryce, autor może powrócić z każdą historią, która mu przyjdzie na myśl” – konkluduje Ryle.

4 03 2010
maciejguzek

znam te zarzuty odnośnie „bajkopisarstwa” RK. Dla mnie jednak sa one bez znaczenia – nigdy nie sądziłem że Cesarz czy Heban są w 100% prawdziwe; wiedziałem, że to kreacja literacka (to IMO się od razu wyczuwa). Ważniejsze jest dla mnie, że to jest świetna literatura (literatura piękna). Więc jesli Domosławski demaskuje RK, że ten ostatni zmyślał, to co z tego?
Kategoria „prawdziwego reportażu” do mnie nie przemawia w tym sensie, że niekoniecznie stanowi wyznacznik jakości (może być prawdziwy, ale kiepski). Zresztą, ja generalnie dziennikarzom nie ufam, zraziłem się widząc, jakie bzdury wypisują nt. dziedziny na której akurat się znam zawodowo.
pozdro
mg

4 03 2010
JM

Ale Macieju na pewno jako fan RK poczułeś pewne rozczarowanie Mistrzem
Zarzuty jeśli można tak powiedzieć względem RK są dużo poważniejsze niż bajkopisarstwo. RK opowiedział sie w prlu po stronie Moczarowców, którzy prześladowali Żydów jak tylko mogli. Moim zdaniem nie można przejść do porządku dziennego stwierdzeniem „to co z tego”
Czy w takim razie uważasz, że dobrze sie stało, że taki lustrator i dekomunizator jak Artur Domosławski napisał straszna prawdę, czy może lepiej żeby napisał hagiografie jak sugerował Tomasz Lis w swoim programie.
Atak „autorytetów” rozumiem, bo już wiedzą, że taki Domaslowski, Zyzak czy Centkiewicz(i im podobni) nie napisze o nich hagiografii, ale na zimno
pozdro

4 03 2010
maciejguzek

hmm, jak nie jestem fanem Kapuścińskiego, tylko jego książek (prawdę mówiąc nie lubię słowa fan, zbyt kojarzy mi się ze słowem fanatyk 🙂 . Wiem, Trzeci Świat ma dedykację „Pamięci Ryszarda Kapuścińskiego”, no ale przecież nie można byłoby napisać: „pamięci książek Ryszarda Kapuścińskiego” (jakby to brzmiało? bez sensu:), zresztą jako pisarzowi – należało mu się. Jeśli można mówić o Mistrzu, to dla mnie RK może być co najwyżej Mistrzem na polu literackim – jeśli chodzi np. o kompozycję jego utworów (Szahinszah), kompetencje językowe (Cesarz), umiejętność budowania sugestywnych a zarazem symblicznych obrazów (Wojna futbolowa, Heban). Na to poparcie dla Moczarowców (żeby było jasne – IMO naganne) jednak nie wpływa.

Biografii, którą napisał Domosławski, jeszcze nie czytałem (brak czasu) , ale jeśli napisał prawdę – to bardzo dobrze, zresztą to chyba wywołuje taką agresję przeciwników biografii. W żadnym razie nie powinna być to hagiografia (co Lis gadał w swoim programie, tego nie wiem, bo programowo TV nie oglądam, nawet sprzętu po temu nie posiadam 🙂 Zabawne swoją drogą, że o Domosławskim mówi się lustrator, wziąwszy pod uwagę jego poglądy.

Czy poczułem się rozczarowany? Chyba nie, bo ja nie żywiłem wielkich uczuć do RK poza podziwem dla jego twórczości – i, cholera, jeśli popełniał świństwa to nie rzutuje na jakość jego pisarstwa. Rozczarowanie można czuć, jeśli się czegoś konkretnego oczekuje – a ja już wcześniej nie miałem złudzeń, że RK za prlu stał po właściwej stronie. No, oczywiście szkoda, że ktoś tak utalentowany nie był jednocześnie w porządku w innych sferach życia, ale co zrobić. Nie pierwszy raz, kiedy dobry pisarz nie jest idealnym człowiekiem. Niemniej, generalnie staram się nie oceniać książek po postępowaniu ich autorów – to dla mnie dwie różne sfery (z czytania naprawdę wielu autorów trzeba by zrezygnować).

pozdro

mg

4 03 2010
JM
4 03 2010
JM

ps. 2 linki video – wywiady z AD na temat biografii RK

Dodaj odpowiedź do maciejguzek Anuluj pisanie odpowiedzi